Historie ze śmieciarki wyjęte
Ruszamy z wyjątkową kampanią “Historie ze Śmieciarki wyjęte”. Przez następne tygodnie będziemy prezentować Wam wyjątkowe historie naszych użytkowników. Historie, które od niewinnych postów na grupie, czy spotkań przy śmietnikach odmieniły losy przedmiotów, ludzi lub zwierząt. Śledźcie te piękne, wzruszające i bardzo nieoczywiste historie, podziwiajcie piękne grafiki i wspierajcie nas, żeby Fundacja Uwaga, Śmieciarka Jedzie mogła działać wszędzie.
Historia, która skradła nasze serca
O tym, jak dostać kota i oszaleć z miłości. Wszystko zaczęło się w szkolnej ławce – no prawie, bo ogłoszenie na śmieciarce dotyczyło oldschoolowych tablic edukacyjnych. W kadrze zdjęcia był też kot – i choć Jan nie zdecydował się zgłosić po rzeczy, napisał, że chętnie przygarnie czworonoga. A nawet dwa, bo kotka Chrupka miała też siostrę bliźniaczkę. Miała też tymczasową opiekunkę, która zaoferowała wsparcie przy dalszym leczeniu zwierząt. Wspólna troska o kociaki zbliżyła właścicieli, którzy obecnie są małżeństwem. Jak to mówią? Przez śmieciarkę do serca <3
A oto historia opisana, przez naszego użytkownika:
„Przeglądając Wrocławską Śmieciarkę natrafiłem na ogłoszenie o prl-owskich szkolnych tablicach edukacyjnych. Na zdjęciu z plakatami zabłąkał się mały kotek, który przyciągnął moją uwagę. Akurat szukałem mruczącego towarzystwa do mieszkania. Napisałem w komentarzach, że w sprawie tablic nie pomogę, ale jakby kotek był do adopcji, to bardzo chętnie go przygarnę, najlepiej w dwupaku. Okazało się, że widoczna na zdjęciu Chrupka czekała właśnie na koniec leczenia w domu tymczasowym i mogła być wydana razem z siostrą bliźniaczką. Wspólni znajomi poręczyli opiekunce kotów, że mogę dać im dobry dom. Ja dostałem zapewnienie, że są w dobrych rękach i otrzymam wsparcie w razie jakichkolwiek komplikacji. Wsparcie okazało się potrzebne, gdyż kotki nie przestawały chorować, ale wspólna troska nad maluchami zbliżyła mnie z ich poprzednią opiekunką. Okazało się, że poza zwierzakami, znalazłem na śmieciarce miłość. Obecnie, po półtora roku od tamtych wydarzeń jesteśmy już małżeństwem, a w grudniu spodziewamy się dziecka. Dzięki Śmieciarko, jesteście super :)”
Od wystawy do wystawki
Tak wygląda cykl życia przedmiotów w naszych grupach. Stare wózki, zabawki i lalki pamiętające jeszcze wczesne lata XX wieku można dziś podziwiać dzięki ŚMIECIARKOWEJ społeczności.
W pełni zgadzamy się ze słowami samej twórczyni wystawy: po co mi nowe, skoro mogę wykorzystać stare?
Wystarczy odrobina wyobraźni – a tego członkom i członkiniom naszych grup zdecydowanie nie brakuje!
O swojej historii nasza użytkowniczka opowiada tak:
„Moja historia z grupą UWAGA, ŚMIECIARKA JEDZIE rozpoczęła się zupełnie przypadkiem. Pewnego wiosennego dnia jadąc przez Czechy, zauważyłam na wystawce ze śmieciami wózek dziecięcy z PRLu, model Liberta. Zatrzymałam się i zapytałam osoby, do której należał, czy mogę go zabrać. Ta oczywiście się zgodziła. Wózek przywołał we mnie wspomnienia z dzieciństwa, tak silne, że wiedziałam, dokąd to zmierza. Chciałam pokazać go światu, wzbudzić więcej wspomnień i podarować je ludziom. Jednak przemierzając odmęty Internetu, okazało się, że średnio mnie stać na zakup takich wózków i zorganizowanie wystawy.Tutaj z pomocą przyszła grupa. Napisalam post i otrzymałam cudeńka. Nie tylko wózki, ale również materiały, z których uszyłam własnoręcznie kołderki, podusie, ubranka dla lalek. Otrzymałam również lalki. Niektóre wymagały renowacji, ale poradziłam sobie. Postanowiłam także stworzyć własnoręczne portrety dzieci z epoki. Wystawa, którą udało mi się stworzyć dzięki grupie, doszła do skutku. Była eksponowana w atelier Zamku w Zebrzydowicach. Wzbudziła niesamowicie pozytywnie odczucia oraz przywołała cudowne wspomnienia u zwiedzających. Wejście na wystawę, która przemierzy kilka miejsc w Polsce, jest oczywiście bezpłatne. Na ekspozycji można zobaczyć wózki dla dzieci, wózki dla lalek, beciki z koronki, pieluszki tetrowe oryginalne ubranka dla dzieci oraz lalek. Najstarsza sukienka jest z lat powojennych, a najstarszy wózek (dla lalek) z 1905 roku. Podczas wystawy rozmawiam z odwiedzającymi o dawnych czasach i o tym z czego niegdyś były robione zabawki i akcesoria dla dzieci. Pokazuję również, że kiedyś rzeczy używane łączyły pokolenia. Być może ktoś przystanie przy wystawie i zada sobie pytanie: po co mi nowe, kiedy mogę wykorzystać stare? Dziękuję za tak potrzebną grupę na FB. Wspólnie przyczyniamy się do zminimalizowania ilości śmieci, które działają jak kapsuła przenosząca w czasie…”
To nie bajka – to śmieciarka!
Tak się piszą piękne historie!
Poznaj pełną historię użytkowniczki Śmieciarki:
„Moje dziecko chodzi do małego, wiejskiego przedszkola – o prawdziwej bibliotece mogliśmy tylko marzyć. Fundusze na szkolną bibliotekę są bardzo ograniczone, a zbudowanie od zera biblioteki dla najmłodszych wydawało się czymś po prostu nierealnym. Dlatego na początku minionego roku szkolnego Rada Rodziców naszego przedszkola, wspólnie z Panią Dyrektor, rozpoczęła oddolną akcję tworzenia biblioteki dla przedszkolaków.
Zbiórki książek prowadziliśmy w wielu miejscach, a w internecie z pomocą przyszła… facebookowa grupa Uwaga, śmieciarka jedzie:) Dzięki ludziom o wielkich sercach udało nam się uzbierać pokaźny księgozbiór.
Kilka tygodni temu, mój znajomy z czasów szkoły średniej, wystawił na grupie całą torbę książek dziecięcych. Skontaktowałam się z nim i opowiedziałam o naszej akcji. Nie tylko przekazał te książki, ale dołożył kilka dodatkowych pozycji.
Dzięki takim gestom nasze przedszkolaki zyskały bibliotekę z prawdziwego zdarzenia – pełną bajek, opowiadań i kolorowych historii. Ta inicjatywa pokazuje, że gdy połączymy siły i serca, nawet marzenia z małego, wiejskiego przedszkola mogą się spełnić!”
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej!
Rozsiądźcie się wygodnie, bo to piękna historia o tym, jak przedmioty wracają na stare śmieci. 25 lat temu Mama Agnieszki postanowiła wyrzucić krzesło, które dostała od swojej teściowej i nikt wówczas nie przypuszczał, że jeszcze kiedyś na nim usiądzie. Niedawno jednak Agnieszka znowu zobaczyła je na osiedlowym śmietniku – z tymi samymi pokrowcami co kiedyś! Biegiem pomogła Mamie przynieść mebel z powrotem do domu (bo czasem naprawdę wszystko zostaje w rodzinie). I jak tu nie spaść z krzesła z zachwytu?
Oto, jak tą historię opowiada sama użytkowniczka:
„Moja historia będzie krótka, ale dla mnie niesamowita 🙂 Jakieś 25 lat temu moja mama postanowiła wyrzucić krzesło, które dostała od teściowej. Około 3 tygodni temu, to samo krzesło – z tymi samymi pokrowcami, które uszyli moi rodzice – wylądowało u nas pod śmietnikiem. Z niedowierzaniem leciałam do mamy żeby pomóc jej zatargać nasze krzesło do domu. I tak oto po 25 latach nieobecności, krzesło wróciło do nas z powrotem. Mam zdjęcia jak mama na nim siedzi i jak ją przy nim stoję jeszcze jako bobas :)”
PAPUZIE SERCE
Podobno najlepszych lekarstwem na zły humor jest długi spacer. Tym razem oprócz lepszego nastroju, Pani Monika – dobrym Śmieciarkowym zwyczajem – wróciła do domu z doniczkami, kontenerkiem dla podopiecznych Fundacji Albatros i… cudną papużką! Misia została porzucona przez swojego właściciela, ale teraz żyje w ptasim raju z wybranką serca Coco. Są prawdziwymi papużkami nierozłączkami – razem jedzą i (jako dwa nieloty) spacerują po podłodze. Gołębie serce? Dla nas od dziś – PAPUZIE serce!
Pełna wersja historii naszej użytkowniczki:
Miałam zły humor, więc postanowiłam pójść na spacer. Po drodze wyrzuciłam śmieci i zobaczyłam, że w wiacie stały doniczki i kontener dla kota. Przygarnęłam doniczki, bo mam masę kwiatów, a kontener był dla mnie złotym łupem! Jestem wolontariuszką Fundacji Albatros w Bukwałdzie, która zajmuje się ratowaniem i rehabilitacją dzikich ptaków. Często moimi podopiecznymi są gołębie (cudowne, mądre ptaki), a w sezonie lęgowym różne maluchy (sikorki, wróble). W kontenerach mieszkają potrzebujące ptaki zanim trafią do specjalnego ośrodka. Wracając ze spaceru spotkałam właściciela wyrzuconych rzeczy. Rozmowa potoczyła się tak:
– Dzień dobry! Pan wyrzuca, ja zabieram – śmietnikowy recykling.
– Dzień dobry! Fajnie – widziałem, że zabrała Pani kontener dla kota.
– Tak, jestem wolontariuszką Fundacji Albatros.
– Z nieba mi Pani spada! Mam mieszkanie tu w bloku. .W piątek wyprowadził się lokator, który zostawił mi papugę w klatce. Dzwoniłem do schroniska dla zwierząt, ale odmówiło pomocy. Co robić?
W tym momencie już nic się nie liczyło. Poszłam z sąsiadem do bloku, żeby zobaczyć papugę. Piękna nimfa w bardzo dużej klatce. Sąsiad pomógł mi przenieść klatkę z papugą do mojego domu. Papużka siedziała smutna, dostała jedzenie, świeżą wodę. Patrzyłam na nią i leciały mi łzy. Mówiłam do niej: „Ohh ty biedny misiu… ”. Zatem otrzymała imię Misia. Następnego dnia obudził mnie jej głos: śpiewała, gwizdała – tak zaczęła się nasza przyjaźń. Pokochałam ją, ale wiedziałam, że nie jest szczęśliwa, bo jest samotna, więc szukałam dla niej domu. W międzyczasie namierzyłam właściciela Misi. Właściciel tłumaczył się, że musiał się natychmiast wyprowadzić ,że miał odebrać papugę i chce ją odzyskać. Jednak byłam nieugięta. Okazało się, że Misia to chłopak i ma 8 lat. Któregoś dnia zadzwonił mój kolega. Okazało się, że spotkał swoich przyjaciół, którzy mają papugi. Jeszcze tego samego dnia zadzwonili do mnie. W ich domu mieszkały cztery nimfy, więc cały pokój był przystosowany dla papug. Zdecydowaliśmy, że przygarną Misię. Nowi przyjaciele ją zaakceptowali Misie, która po tygodniu zaczęła wychodzić z klatki (ma problemy z lataniem z powodu uszkodzonych piór). Misia z kolei zakochała się w Coco, która jest nielotem. Razem spacerują po podłodze, razem jedzą. Wiem, że po tylu latach jest szczęśliwa, bo ma swoją ptasią rodzinę i kochających, odpowiedzialnych opiekunów.
Kampanię stworzyła z nami agencja Cięty Język
